środa, 10 lipca 2013

13

Violetta
Lara przeskoczyła bandę razem z Diego i pobiegli w stronę górki zza której nie wyjechał Leon.
Nie wiedziałam co ze sobą zrobić,stałam jak wryta.Stałam tak aż do momentu gdy usłyszałam syreny karetki.Łzy zaczeły ciec po mojej twarzy najpierw powoli a gdy zobaczyłam Leona na noszach to dorównałam Larze i łzy leciały strumieniami.
-Dziewczyny jedziemy do szpitala-podszedł do nas Diego i zadzwonił po taxówkę.
Po chwili która trwała dla mnie jak godzina taxówka przyjechała.Chwila jazdy wydłóżała się strasznie.Dosłownie wbiegliśmy do szpitala.
-Gdzie lerzy Leon Verdas?-zapytałyśmy się równocześnie z Larą rezepcjonistki.
-A kim państwo dla niego są?
-Przyjaciółmi-znowu odpowiedziałyśmy równocześnie.
-Przepraszam ale nie mogę udzielać informacji.-wypowiedziała ty słowa i tak poprostu odeszła.
-Państwo Verdas-odzwał się Diego.
-Co z Leonem -zapłakała chyba jego mama.
-Nie wiemy, nie chcą nam nic powiedzieć.
-Przepraszam mógłbym wiedzieć gdzie lerzy mój syn, Leon Verdas.
-W sali 34.-Od razu wszystkie trzy to znaczy Mama Leona ,Lara i ja pobiegłyśmy szukać tej sali usłyszałam tylko Diego.
-Baby...
Dotarłyśmy do sali i czekałyśmy.Po jakimś czasie z sali wyszedł lekarz.
-I co z nim?-jago mama poderwała się z krzesła.
-Pan Verdas miał dóżo szczęścia bo tylko ma kolka siniaków i stłuczony lewy nadgarstek, już się obudził ale będzie musiał zostać dwa dni na obserwacji.Możecie wszyscy do niego wejść-.Weszliśmy do sali w której lerzał Leon.
-Siema stary, więcej z nimi do taxówki nie wsiadam, płakały jak wdowy po jednym mężu.-zaśmiał się Diego a z nim Leon.
-To nie jest śmieszne.-odpowiedziałyśmy równocześnie.
-Ty moze to są twoje żony, jeśli gustujesz w takich które mówią wszystko równocześnie.-tym razem zaczeli się śmiać wszyscy.
-Rrr...Lara/Viola wychodzimy.-powiedziałyśmy znowu równocześnie i wyszłyśmy z sali.
-Ale oni są bezczelni.Szczególnie Diego
-Ja tam Diego za dobrze nie znam Tomasa też nie z resztą Leona też nawet miesiąca nie znam.
-A Louiego.?
-Od urodzenia.Jest takim moim przyszywanym kuzynem.
-Spoko.
-Idziemy na lody?-zmieniłam temat.
-Jasne chodź.Niedaleko jest najleprza lodziarnia w...Buenos Aires.
-To prowadź.-szłyśmy nie dłógo aż doszłyśmy do lodziarni.Zamówiłam sobie lody truskawkowo-bananowe.
Zajadałyśmy idąc w stronę szpitala,żeby dowiedzieć się co z Leonem .Gdy tam weszłyśmy byli już tam Tomas i Louie.
-Siema ludzie i ci bezczelni ludzie.-odezwała się Lara gdy weszłyśmy do sali.
-Leon patrz,twoje żony przyszły.-zaśmiał się Diego.
-O czym on gada?-Tomas najwyraźniej nie zrozumiał .
-Niewarzne.-Odpowiedziałyśmy ruwnocześnie tym razem z Leonem.
-Ty to jest zaraźliwe-Diego ucieszył się jak małe dziecko.
Dostałam sms od Cami.
"SOS MODOWE nie mam się w co ubrać."
"A to na jakąś okazje?"
"Nie ale nie mogę nic wybrać"
"Zaraz z Larą tam będziemy"
-Lara to warzna sprawa jedziemy do Cmili.Nie ma się w co ubrać.
-No to szybko...
-Baby...-znowu usłyszałam Diego.
-Czy ty masz z nami jakiś problem?-odwruciła się Lara ale nie doczekała odpowiedzi bo pociądnęłam ją w stronę drzwi.

Dom Violetty
Angie
-Violetta teraz strasznie dóżo czasu spędza w gronie tych chłopców i kolerzanek zobaczysz Angie już niedługo przestanie przychodzić do domu na noc.-z uwagą słuchałam Olgi.
-Myślę że jeszcze troszkę czasu minie zanim nie będzie przychodzić na noc ale będzie później wracać...
-Angie możesz mi wmawiać co chcesz ale ja i tak wiem swoje, jeszcze w nie aż tak dalekiej przeszłości byłam nastolatką i ja wiem swoje.-po tych słowach chciało mi się trochę śmiać ale nie dałam tego po sobie poznać.
-Olgo ja już będę musiała iść bo mam sprawę w studio a jak się spóźnie to Gregorio będzie się czepiał.Pa Olgito-pocałowałam ją w policzek poczym wzięłam torebkę i poszłam w stronę studia.Gdy juz się tam znalazłam poszłam do pokoju nauczycielskiego gdzie wszyscy już byli.
-Angie, jesteś  no to możemy zaczynać.-powiedział Antonio gdy weszłam.
-Spóźniłas się.-zaczą zrzędzić Gregorio.
-To że ty przyszedłeś wcześniej nie znaczy że wszyscy się spóźnili Gregorio.-On tylko usiadł obrażony.
Zaczeliśmy rozmawiać o sprawach finansowych i takich podobnym.

Tomas
Broadway opowiadał nam o co chodziło z tymi żonami , szkoda że nas nie było.Leon po jutrze wychodzi ze szpitala.Bez niego nie będzie tak fajnie ale jakoś ujdzie.Diego powiedział też że jedzie po swojich przyrodnich któży mają się zapisać do studia, z resztą jego ojciec i kolega z pracy jadą coś załatwić.Wszyscy jedziemy z nim.Nie chcę się chłopak zanudzić.


W Tym Samym Czasie
Violetta
Po wybieraniu Camili ubrań od razu podzłam do domu gdzie czekał na mnie tata który chciał mi coś powiedzieć...