Violetta
Zamuwiłam sobie koktajl truskawkowy i dosiadłam się do stolika.
-Violu...nie obrażaj sie...ale mnie strasznie nurtuję to czy ty...i Leon się w sobie nie kochacie?-spytała Fran a ja zaczęłam sie śmiać.
-Fran...Rozwalasz system.-zaczęłam się dalej śmiać.
-Ale o co chodzi.?Ty i Leon sie całowaliście...
-Graliśmy w butelke...
-Ale jednak całowaliście...jeździcie razem motorem...
-Wybrałam go tylko dlatego że chciałam wrucić.
-Wszystko jedno...jeszcze brakowało żebyście spali w jednym łużku.
-O przepraszam bardzo... to oni chcieli oglądać ten horror a Broadwaya się nie dało obudzić.-cały czas rozmawiałam z Fran a reszta patrzyła na nas kolejno.
-Spałaś z Leonem?-spytała przyciszonym i zdziwionym głosem.
-Miałam koszmar a Broadwaya się nie dało obudzić.
-Ale to nie jest wytłumaczenie...
-Daj spokój...przeciesz bym was nie okłamała-powiedziałam i dopiłam koktajl.
-Oj ja wiem swoje.To co...wracamy.?-powiedziała i wstała.
-No...-doszłyśmy do drzwi ale zderzyłyśmy się z ...-Lara co ty tu robisz?-spytałam jej.
-Mam przerwe...Poprawiam Leonowi hamulce w motorze strasznie marudził...tragedia muszę poprawić,potem z zdjąć ze stołu postawić sprawdzić czy dobrze a potem muszę dalej poprawiać.Co on chce przez kierownice przelecieć...a najgorsze jest to że jestem tam sama.Dopiero Leon ma przyjść pojeździć za dwie godziny.-zaczęła mówić.
-My mamy jeszczę godzine śpiewu z Angie,jak chcesz to mogę przyjść i ci pomudz.A właśnie poznajcie się.To jest Naty ,Ludmi,Cami i Fran a to jest Lara.
-Cześć .jak chcesz to możesz wpaść ale wątpie czy dasz rade mi pomódz,zresztą już kącze.Może dotrzymasz mi towarzystwa.Wiesz że Leon i Broadway założyli się że nie ruszysz motorem,dlatego Leon tak nalegał.
-Ja ich wymorduje.!Sorry ale my już musimy iść bo zaraz nam się lekcja zacznie.Pa-powiedziałam i pobiegłyśmy do studio.
-Dziewczyny może przyjdziecie do mnie dzisiaj na noc...zaprosimy Lare.?
-Dla mnie spoko.-odpowiedziały chórem.
Gdy dobiegłyśmy do studio mój tata stał tam z uśmiechem na twarzy.
-Violetta tak się o ciebie martwiłem.
-Tato słyszę to już dzisiaj trzeci raz.Mogą dziewczyny przyjść dzisiaj na noc?Bardzo Bardzo proszę.
-Dobrze jeśli chcesz.
-Dzięki a teraz musimy już iść bo mamy zajęcia z Angie.-pocałowałam go w policzek
-Pa.
-O i tato ja po zajęciach nie wrucę odrazu do domu.
-Dobrze baw się dobrze ale nie wracaj za późno.
-Pa.-wbiegłyśmy do sali Angie jak oparzone.
-Przepraszamy za spóźnienie ale ...-zaczęła Naty.
-Nic się nie stało to tylko pięć minut.Siadajcie.-usiadłyśmy-no to zaczynamy zdawanie duetów.
-Angie-Leon podniusł ręke-bo my nie mieliśmy czasu na czwiczenie.
-My też nie mieliśmy czasu.-powiedziała Camila.
-No to do jutra macie ostatni termin.-powiedziała Angie-tylko poczwiczcie.
-Dobra spoko-odpowiedzieliśmy chórem.
-Naty i Maxi.-zaczeli śpiewać "Juntos somos mas".
Wyszło im świetnie.Potem zaczeli śpiewać wszyscy pokoleji oprucz mnie i Leona i Cami i Broadwaya.
Po zajęciach wszyscy wyszliśmy z sali.Od razu podeszłam do Leona żeby zapytać o nasz duet do "Juntos somos mas"
-Leon teraz nie mogę czwiczyć ale może jutro rano przed zajęciami Gregorio a potem przed zajęciami Angie.?-spytała się go.
-Mi pasuję ja i tak dzisiaj nie mam czasu.
-Wiem Lara mi mówiła że za godzinę masz jeździć.
-A gdzie ją widziałaś.?
-W Resto.Minęłyśmy się.Wiesz jak ona się męczy przez twoje hamulce?
-To jej praca.
-Tak ale ona jest tam sama i musi poprawiać potem dźwigać ten motor potem znowu poprawiać.Ona się przez ciebie wykończy.!
-Oj wyluzuj.Da radę.
-Ja spadam,ide do Lary na tor.A za tem zakład to wam się dostanie...o ile się założyliście?
-Co? o co ci chodzi?
-Lara mi powiedziała...
-O 50 pessus.
-No to ładnie.Pa.-powiedziałam i odeszłam.Poszłam na tor do lary która właśnie ściądała motor ze stołu.
-Hej.-powiedziałam.
-Siema.Ja już kącze.-Posrawiła motor i wsiadła na niego.Odpaliła silnik i zaczęła wyprubowywać hamulce.-no już skączyłam.Trzy godziny nad tym siedziałam.Siedziałam...Temu człowiekowi nie raz krzywdę chciałam zrobić.-zaczęłyśmy się śmiać.
-Lara przyjdziesz do mnie dzisiaj na noc?-spytałam z nadzieją.
-Ja?...